„Jak Kazimierz Wielki” - rozmowa z Kazimierzem Marcinkiewiczem
Z kandydatem na premiera Kazimierzem Marcinkiewiczem rozmawiają Dorota Kania i Marcin Szymaniak
PiS twardo negocjuje z PO. Ale jak Tusk wygra wybory, to zmiękniecie.
Ależ Tusk nie wygra wyborów! Jestem przekonany, że wygra Lech Kaczyński.
Co Pan będzie robił w poniedziałek i wtorek?
Spotkam się z kolejnymi zespołami i ekspertami PiS.
Z kim konkretnie?
Z Przemysławem Gosiewskim porozmawiam o sprawach obrony narodowej. Z Krzysztofem Jurgielem – o rolnictwie, ze Zbigniewem Ziobrą – o problemach resortu sprawiedliwości.
Chce Pan mieć w rządzie Jana Rokitę jako wicepremiera. Ma Pan świadomość, że to typ przywódcy, który będzie chciał zdominować gabinet i zepchnąć Pana na drugi plan?
Tak nie jest. Ja wiem swoje, bo pracowaliśmy razem z Rokitą już znacznie wcześniej w rządzie Hanny Suchockiej. Później byliśmy w sejmowej komisji wdrażającej reformę administracji; on był przewodniczącym, ja jego zastępcą. Pełniąc funkcję premiera, nie wyobrażam sobie bycia zdominowanym. Jeżeli się czegoś podejmuję, to robię to bardzo na serio.
Nie śni się Panu w koszmarach Giertych wołający z trybuny, że PiS daje się wodzić na pasku liberałom z PO?
Ja nie tylko nie miewam koszmarów, ale w ogóle nic mi się nie śni. Może dlatego, że mam czyste sumienie? Przychodzę do domu, kąpię się, kładę i szybko zasypiam. Wcześnie rano wstaję i nie pamiętam żadnych snów.
Jak Pan myśli, z którą z partii opozycyjnych będzie Pan miał największe kłopoty? Z Samoobroną? LPR?
Prawdopodobnie cała opozycja będzie dość populistyczna. Boję się tylko, że będzie przy tym również mało merytoryczna. Źle by się stało, gdyby to się sprawdziło, bo opozycja jest potrzebna, żeby patrzeć każdej władzy na ręce. Dlatego między innymi utworzymy Urząd Antykorupcyjny. Nie będzie on badał starych afer, tylko zajmie się pilnowaniem nas samych.
Kto będzie stał na jego czele?
Pewnie Mariusz Kamiński.
Czyli Wasz człowiek. Ten urząd stanie się policją polityczną do zwalczania opozycji albo podgryzania koalicjanta?
To wykluczone! Trzeba wreszcie stworzyć pierwszą w Polsce służbę specjalną budowaną całkowicie od początku. Wszystkie dotychczasowe służby to pozostałości służb z okresu PRL-u. Dlatego musimy dokonać na tym polu przełomu. A walka z korupcją jest przecież jednym z głównych celów PiS.
Kto będzie pracował w tym nowym urzędzie? Działacze PiS, którzy już czekają na stanowiska?
Przede wszystkim młodzi zdolni prawnicy. Na polskim rynku jest takich mnóstwo.
Co Pan zrobi z instytucją, która najbardziej podpadła prawicy, czyli Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego?
Zrobię porządek. Tak aby wykluczyć podejmowanie przez nią działań nieprzyzwoitych. Takich jak na przykład zatrzymanie Andrzeja Modrzejewskiego w okresie rządów Millera. Doprowadzę też do usunięcia z niej tych ludzi, którzy używali ABW do osiągania swoich niecnych celów.
A zdaje Pan sobie sprawę z obecnej sytuacji w ABW? Nie dominują już tam starzy ubecy, tylko kolejne pokolenie – często synowie dawnej ubecji. Nowa władza będzie badać powiązania rodzinne i na tej podstawie przeprowadzać weryfikację?
Silne przekształcenie tej agencji jest niezbędnym elementem całego naszego planu naprawy państwa. I ta naprawa będzie miała miejsce nie tylko w tej jednej służbie, ale we wszystkich strukturach państwowych. Bo przyczyną tego, że do tej pory żadnemu rządowi nie udało się postawić państwa na nogi, jest w dużej mierze właśnie nieporządek w całej administracji, w całej służbie publicznej. W tym w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojskowych Służbach Informacyjnych. Te ostatnie zostaną oczywiście rozwiązane...
I powtórzy się sytuacja z początku lat 90., gdy rozwiązano SB, oficerowie poszli na zieloną trawkę i natychmiast zasilili szeregi rozwijających się błyskawicznie gangów?
Wtedy przeprowadzono tę akcję zupełnie inaczej. Zajęto się tylko samymi służbami, a nie całą ogromną siatką przestępczą, która wokół nich narosła. Dziś mamy do czynienia z podobną albo nawet gorszą pajęczyną, ale my zamierzamy zająć się nią w całości, nie ograniczając się do samych służb. Nie wyobrażam sobie na przykład, żebyśmy nie zrobili porządku z obecnością służb w polskiej gospodarce. Nie znam żadnej strategicznej spółki w Polsce, w której nie ma ludzi służb byłych albo obecnych. Dla funkcjonowania biznesu w Polsce, zwłaszcza państwowego, nawet ważniejsze jest usunięcie stamtąd ludzi służb niż SLD-owskich kolesiów.
Stąd blisko do stwierdzenia, że specsłużby opanowały cały kraj. Polska to państwo mafijne?
To nie jest tak, że mamy jeden wielki gang Polska. Jest natomiast wiele sieci powiązań politycznych, urzędniczych, gangsterskich, biznesowych i tajnych służb głównie z WSI, ale nie tylko.
Co Pan zrobi, jak szef MON w Pańskim rządzie będzie przeciw rozwiązaniu WSI?
Zapewniam, że nie powołam ministra obrony narodowej, który nie zagwarantuje likwidacji tej instytucji.
Ależ potencjalny kandydat PO na ministra obrony poseł Komorowski podchodzi z rezerwą do tego pomysłu.
Bronek?! Nie, nie, przepraszam, ja publicznie nie mówię o nikim po imieniu. (śmiech) Owszem. Tak się pan Bronisław Komorowski wypowiadał... Trudno. Podtrzymuję to, co powiedziałem.
Czy szef PKN Orlen zostanie odwołany i zastąpiony Waszym człowiekiem?
Wprowadzimy bardzo jasne i przejrzyste zasady sprawowania nadzoru nad spółkami skarbu państwa. Regulamin będzie zawierał tryb powoływania rad nadzorczych i zarządów, oceniania ich, wraz z kryteriami dokonywania tych ocen...
Skoro tak, to czy PiS ma już projekt tego regulaminu?
Jest już prawie gotowy. To będzie wewnętrzny regulamin ministra skarbu państwa dokładnie precyzujący zasady powoływania na stanowiska. Co więcej, to wszystko będzie się działo na oczach szerokiej publiczności poprzez publikację w Internecie informacji o wszystkich konkursach, wyborach i podejmowanych decyzjach.
Czyli Ministerstwo Skarbu też bierze PiS?
Ministerstwo Skarbu zostanie zburzone i zbudowane od nowa ze szkła. Z kamerami w środku.
Trzymamy Pana za słowo...
Oczywiście rozumieją Państwo, że powiedziałem to w przenośni. Ale słowa dotrzymam.
Ostro Pan zaczyna. Czy Kazimierz Marcinkiewicz zdaje sobie sprawę, że narobi sobie wrogów, którzy zaczną mu grzebać w życiorysie?
I daj Panie Boże! Nie zbudujemy IV Rzeczpospolitej bez przezroczystości.
Media już zainteresowały się oświadczeniem majątkowym sprzed kilku lat, w którym nie wykazał Pan dodatkowych dochodów...
Przecież już w ubiegłym roku ta sprawa została dokładnie opisana! Wykazałem, że mam dochody z konkretnych prac, nie wpisałem natomiast kwot. Uważałem, że jeśli kwoty te znajdują się w PIT, który jest dołączony do oświadczenia majątkowego, to nie ma po co ich wpisywać. I źle zrobiłem, bo w oświadczeniu powinny być kwoty. Od następnego roku wpisywałem wszystko. A wracając do wadliwie wypełnionego oświadczenia – sejmowa komisja etyki, która je badała, wcale mi tego nie wytknęła.
Czy jest Pan bogaty?
Mamy z żoną wspólnotę majątkową. Posiadamy prawie 100 – metrowe mieszkanie w centrum Gorzowa i kilkuletni samochód. Córka studentka jest na naszym utrzymaniu i też ma auto. Uwzględnię je w oświadczeniu majątkowym.
Żona ucieszyła się z Pana nominacji?
Była zdruzgotana moją decyzją. Mamy bardzo szczęśliwą rodzinę, jesteśmy dobrym małżeństwem. Od kilkunastu lat żyjemy jednak z żoną w sposób bardzo specyficzny; przez cztery, pięć dni ja pracuję w Warszawie, a w pozostałe dni jestem w Gorzowie. Pewnie dlatego powiedziałem Państwu przed wywiadem, że o tej porze powinienem być już w domu... W każdym razie to, co moja rodzina przeżyła w ostatnich dniach, to był niestety horror. Ona absolutnie nie jest przyzwyczajona do błysków fleszy i najazdu dziennikarzy.
Żona pracuje?
Tak, jest doskonałym i kochanym przez dzieci nauczycielem nauczania początkowego.
Co Panu powiedziała, gdy zdecydował się Pan przyjąć nominację?
„Kazik, pamiętaj, bierzesz ogromną odpowiedzialność za to, co robisz”.
A czwórka Pańskich dzieci jak zareagowała?
Dziesięcioletni syn bardzo to przeżywał. Pozostała trójka, która jest już po maturze dwóch synów i córka bardzo się ucieszyła, że ojciec będzie premierem. Oni akceptują moją pracę i myślę nawet, że któreś z nich też pójdzie tą drogą. Na razie starszy syn skończył już licencjat i robi magisterium z informatyki i zarządzania, a młodszy zdał maturę i nie dostał się do Szkoły Głównej Handlowej. Jest natomiast w hufcu tej uczelni i po roku pracy na rzecz SGH będzie przyjęty na studia.
Nie boi się Pan zarzutów, że ze względu na Pana pozycję dzieci będą miały łatwiejszą drogę na studiach?
Pewnie się z czasem takie głosy pojawią. Tym bardziej że od lat „robiłem w edukacji”. Ale byłoby to oczywiście absurdalne.
W rodzinie wszyscy mają poglądy prawicowe?
Raczej tak, ale ja jestem większym konserwatystą niż moje dzieci. Pewnie dlatego, że pochodzę ze starszego pokolenia, bardziej tradycyjnie katolickiego. Czasem więc nie zgadzamy się w pewnych sprawach.
Chodzi o to, że dzieci mają bardziej liberalne podejście np. do seksu?
Dokładnie.
Kto sfinansował Pana kampanię wyborczą?
Generalnie rodzina...
Radia Maryja?
Nie, moja własna. Dołożyli się także przyjaciele. Wszystko jest jawne.
W wyborach PiS uzyskało poparcie ojca Rydzyka. Czy w zamian za to zobowiązaliście się, że pewne resorty, np. oświaty, zostaną obsadzone przez osoby o jednoznacznie prawicowo-katolickich poglądach?
Nic mi nie wiadomo o takim układzie, a ja nigdy nie kłamię. W PiS nie ma takiej zasady, żeby poparcie uzyskiwać za handel stanowiskami. Jestem przekonany, że wielu Polaków zdaje sobie sprawę, iż naprawy państwa może dokonać PiS; i stąd poparcie różnych osób i różnych środowisk. A z poparcia każdego należy się cieszyć, bo partię ogólnopaństwową jaką chcemy zbudować na wiele, wiele lat tworzy się z pomocą wielu różnych grup.
Czy jako przyszły premier uważa Pan, że MEN powinno zatwierdzać tylko te programy i książki szkolne poświęcone edukacji seksualnej, w których piętnuje się nie akceptowane przez Kościół metody antykoncepcji?
Ja przede wszystkim sądzę, że informacje zawarte w tych książkach muszą zawierać prawdę. Jeśli opisuje się antykoncepcję, to powinno się podać, jakie jest rzeczywiste działanie środków antykoncepcyjnych, jakie jest ich szkodliwe działanie uboczne i jakie są moralne uwarunkowania ich używania. Bez podania całej prawdy taka książka staje się reklamówką, a nie wyobrażam sobie, by w szkole nauczyciele mieli prezentować uczniom reklamówki.
Jakie są zatem, Pana zdaniem, złe skutki uboczne używania prezerwatyw?
Jeszcze tydzień temu odpowiedziałbym na to pytanie bardzo wprost. Dziś już, niestety, nie mogę. Ale odpowiem w formie anegdoty: Konserwatyści nie używają prezerwatyw i dzięki temu jest ich na świecie coraz więcej. Postępowcy używają i przez to ich liczba ciągle spada.
Jest Pan za całkowitym zakazem aborcji czy za utrzymaniem obecnej ustawy antyaborcyjnej?
Za utrzymaniem obecnej.
Przed kamerami ma Pan z reguły smutną minę, rzadko się uśmiecha. Ma Pan świadomość, że trzeba będzie sporo popracować nad swoim wizerunkiem przy pomocy specjalistów, żeby zyskać sympatię w narodzie?
Nie, nie będzie trzeba. Sam będę pamiętał, żeby się uśmiechać.
To dlaczego Pan teraz tego nie robi?
Na razie zapominam.
A peszą pana kamery?
W żadnym stopniu.
Kto do Pana pierwszy zadzwonił na komórkę po ogłoszeniu zwycięstwa PiS? Żona?
Boże, strasznie trudne pytanie... Pierwszy telefon, który miałem około godziny po ogłoszeniu wyników, to był sygnał poczty głosowej. Nagrali się przyjaciele z gratulacjami. A żona się nie nagrywa na moją pocztę głosową. Rozmawia ze mną tylko bezpośrednio.
Na sekretarce automatycznej w telefonie ma Pan nagrane: „Tu Kazik Marcinkiewicz”. Takim się Pan czuje luzakiem?
Naprawdę tak mam nagrane?!
Jasne. Tyle razy do Pana dzwoniliśmy, nie możemy się mylić...
No cóż, naprawdę nie wiem, skąd to się wzięło. Ja się naprawdę nie czuję luzakiem, zresztą chyba nawet tak nie wyglądam?
Na rycerza też Pan nie wygląda, a tymczasem w Internecie znaleźliśmy informację, że jest Pan rycerzem Zakonu Maltańskiego...
To nieprawda! Zakon Maltański przysłał do mnie właśnie wiadomość, że na mojej stronie internetowej jest taka informacja. Zdumiałem się, bo sam przecież redaguję tę stronę...
Może to działanie hakerów z Sojuszu Lewicy Demokratycznej?
Chyba nie. Od razu po otrzymaniu tej wiadomości wszedłem na moją stronę i nie znalazłem żadnej informacji o członkostwie w jakimkolwiek zakonie. Zleciłem służbom prasowym, żeby szukały na innych internetowych stronach PiS-owskich i poprawiły ewentualny błąd. Członkiem Zakonu Maltańskiego jest natomiast nasz eurodeputowany Marcin Libicki, który znajduje się obok mnie w spisie polityków PiS. Najprawdopodobniej, przepisując informacje o posłach, ktoś się pomylił i mnie zrobił rycerzem.
A jest Pan członkiem jakichś organizacji kościelnych, na przykład Opus Dei?
Ja się generalnie nie zrzeszam. Szanuję sobie swoją wolność.
A na jakiej postaci z naszych dziejów chciałby się Pan wzorować, gdy będzie Pan rządził krajem?
Zdecydowanie na Kazimierzu Wielkim, który, jak wszyscy wiemy, zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną.
Kazimierz Marcinkiewicz zastał Polskę...
Skorumpowaną.
A chce zostawić...
Przezroczystą.