http://www.pis.org.pl/
Serwis Wyborczy
Aktualności
03.11.2005 | Wywiad | źródło: Polskie Radio

Z marszałkiem Sejmu RP Markiem Jurkiem rozmawia Marcin Szymaniak w „Życiu Warszawy”

Arcybiskup Życiński powiedział, że taki triumfalizm i agresję, jak obecnie w wykonaniu prawicy, przerabialiśmy już w wersji SLD. Jest Panu wstyd?

Ocena księdza arcybiskupa jest surowa, ale biskupi czasem muszą wypowiadać się surowo. Widocznie ksiądz arcybiskup na czymś opiera swoje stwierdzenie, ale zapewniam, że w gronie osób, z którymi ja pracuję, nie zauważyłem żadnego triumfalizmu. Jest tylko poczucie odpowiedzialności. I świadomość, że wygraliśmy wybory przy niskiej frekwencji i tak naprawdę musimy dopiero przekonać Polaków. Nie było chyba jeszcze rządu, który tak bardzo realistycznie oceniał swoją wygraną, jak my dzisiaj.

Na razie wszystko wskazuje, że chcecie wziąć jak największą władzę, chociaż przy żenującej frekwencji mieliście tylko niewielką przewagę nad PO. Co stało na przeszkodzie, żeby podzielić się z Platformą resortami siłowymi?

Nie wygraliśmy w sposób miażdżący, ale jednak wyraźnie. Przewaga trzydziestu paru mandatów w obu izbach parlamentu jest przecież znacząca. I ta wygrana jest przede wszystkim zobowiązaniem do realizowania naszego programu. To, co najważniejsze w tym programie, musi zostać wykonane, a przecież wiadomo, że walka z bezprawiem i korupcją, zapewnienie większej ochrony obywatela to istota programu PiS. Natomiast argument, że chcemy mieć wszystkie instytucje mundurowe, jest w ogóle nieprawdziwy. Przecież Jan Rokita dostał propozycję kierowania MON, a trudno wyobrazić sobie bardziej mundurowe ministerstwo. I Rokita naszej propozycji nie podjął.

Pewnie dlatego, że Platforma nie czuje się traktowana po partnersku. Czy Pan naprawdę myśli, że PO poprze ten rząd?

Myślę, że jest na to szansa, gdyż PO do tej pory nie zrezygnowała z gotowości współpracy. Wciąż czekamy na ostateczną decyzję. PO chyba zdaje sobie sprawę, że przedterminowe wybory nie są dobrym rozwiązaniem dla nikogo.

Również i dla PiS. Czy w wypadku odrzucenia gabinetu Marcinkiewicza PiS przedstawi bardziej kompromisową wobec PO propozycję?

Są dwa miesiące, żeby przekonać posłów, by rząd powstał. A PiS, jako zwycięzca wyborów parlamentarnych i prezydenckich, ma najmniejsze powody, by bać się wyborów przedterminowych. My ich oczywiście nie chcemy, ale się ich nie obawiamy.

W gabinecie Marcinkiewicza za gospodarkę mają odpowiadać osoby o poglądach liberalnych, zbliżone do PO. Chodzi o to, żeby w razie porażki rządu zwalić całą winę na liberałów?

Przede wszystkim zdefiniujmy, co rozumiemy pod pojęciem liberał. Rynek i przedsiębiorczość to jeszcze nie liberalizm. Liberalizm to brak odpowiedzialności państwa za rezultaty polityki gospodarczej. To, że ministrowie w rządzie Marcinkiewicza są zainteresowani rozwojem przedsiębiorczości, wcale nie znaczy, iż są liberalni. To tylko etykietki.

Czyli wyborcy PiS-u się nie rozczarują? Będziecie realizować kurs socjalno-opiekuńczy, zgodnie z obietnicami?

Jestem przekonany, że nowy rząd zrealizuje wszystkie zapowiedzi dotyczące dożywiania dzieci, zmniejszenia podatków dla rodzin i polityki mieszkaniowej.

To kolejny dowód, że bardziej liczycie na poparcie nie PO, ale LPR, Samoobrony i PSL.

Propozycja koalicji z PO jest cały czas aktualna. Ale jeżeli koalicja nie będzie możliwa, to będziemy szukali poparcia innych ugrupowań.

Jest Pan na prawym skrzydle PiS. Czy tak w głębi serca nie wolałby Pan koalicji z LPR zamiast z PO?

Liga Polskich Rodzin była do tej pory partią nastawioną nie na przygotowanie się do sprawowania władzy, ale na budowanie swojej popularności. A my się umówiliśmy parę lat temu na koalicję z Platformą i trzeba to wykonać.

Jak świat światem konserwatyści podkreślali, że wysokie stanowiska powinny obejmować osoby doświadczone, a więc starsze. Nie jest paradoksem, że w polskim konserwatywnym rządzie ministrem zostaje 35-letni Zbigniew Ziobro?

Czasami 35 lat to bywa dużo. Zbigniew Ziobro jest bardzo doświadczonym politykiem. Gdy był wiceministrem sprawiedliwości, przeprowadził reformę prawa karnego. Zmiany, które zostały wtedy wprowadzone, są jego trwałym wkładem w polskie ustawodawstwo. Pracował też z wielkim sukcesem w pierwszej komisji śledczej; jego raport został przyjęty przez cały parlament, mimo że byliśmy wtedy w mniejszości.

Kiedy Sojusz Lewicy zrobił Leppera wicemarszałkiem, prawica podniosła krzyk, że kompromituje się Sejm. Nie czuje Pan dyskomfortu, gdy teraz zrobiliście to samo?

To tak, jakbym ja powiedział, że pan robi to samo, co Jerzy Urban, bo pan w gazecie pracuje! Różnica jest przecież zasadnicza. Pan Lepper zostawał marszałkiem, kiedy SLD zablokował na trzy lata reprezentację PiS w parlamencie. My natomiast przyjęliśmy zasadę reprezentacji wszystkich klubów w prezydium Sejmu.

Ja ten argument znam, tylko że wtedy kładziono nacisk na co innego. Że osoba, która jest na bakier z prawem, nie powinna dostawać takiej funkcji.

Nie. Przede wszystkim kładliśmy nacisk na konkurencyjne głosowanie, w którym wyeliminowano prawicę, a postawiono na obecność pana Leppera. Proszę jeszcze zauważyć, że teraz nikt nie kwestionował samej zasady wyboru, którą zaproponowaliśmy. Dlaczego nie? Być może niektóre ugrupowania uważały, że jeżeli zakwestionują tę zasadę reprezentacji wszystkich klubów, to narażą się SLD.

Kto się bał o SLD? Platforma?

Nie wiem, czy ktoś się bał. Ja tylko stawiam taką hipotezę. (śmiech)

Stefan Niesiołowski był Pana długoletnim politycznym przyjacielem...

I jest. Przyjaźń często się rodzi we wspólnej działalności.

To dlaczego, głosując na Leppera, był Pan jednocześnie przeciwko temu, żeby przyjaciel i człowiek o takich samych poglądach został marszałkiem Senatu?

Dlatego że przyjaźń nie polega na wzajemnym przydzielaniu sobie stanowisk państwowych. I właśnie z przyjaźni mówię Stefanowi, że sposób, w jaki atakuje Prawo i Sprawiedliwość, przechodzi wszelkie dopuszczalne granice. Przez pewien czas próbowałem w gronie moich współpracowników tłumaczyć zachowanie Stefana jego temperamentem, ale ostatnio trudno już wytłumaczyć je czymkolwiek. Muszę powiedzieć, że bardzo mi przykro z tego powodu. Wielokrotnie rozmawiałem o tym ze Stefanem, próbowałem go przekonać, że to niczemu nie służy. Przecież nie można bez przerwy w taki sposób atakować ugrupowania, z którym być może już wkrótce będzie się współpracować w koalicji.

Przyjął do wiadomości i obiecał poprawę?

O to już niech pan Stefana zapyta.

Posłowie LPR zaproponowali właśnie, żeby zakazać aborcji również w przypadku ciąży będącej wynikiem kazirodztwa oraz gwałtu. Jest Pan za?

Nie widziałem tego projektu, ale propozycja jest zbieżna z pierwotnym projektem ustawy o ochronie życia poczętego. Kiedy projekt posłów LPR zostanie złożony, to będą się toczyć wokół niego prace legislacyjne. Jako marszałek będę je organizował.

A osobiście poprze Pan ten projekt?

Osobiście uważam, że niszczenie życia ludzkiego zawsze jest niszczeniem życia ludzkiego. Dlatego jest rzeczą zrozumiałą, że trzeba szukać rozwiązań prawnych, które będą chronić każde – podkreślam każde – życie człowieka.

Na ile procent ocenia Pan szansę powstania rządu Marcinkiewicza?

Nie jestem bukmacherem i nie zakładam się na wyniki meczów piłkarskich. Powiem więc tylko, że szanse są duże.

Szukaj
Kalendarium
Wyniki wyborów
Oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych
26.99%PiS
24.14%PO
11.41%Samoobrona
11.31%SLD
7.97%LPR
6.96%PSL
Linki
Lech Kaczyński PiS Wiosna Polaków Mniej podatków