Szef strategii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości Michał Kamiński gościem Małgorzaty Słomkowskiej w Polskim Radiu
Małgorzata Słomkowska: Michał Kamiński, szef strategii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, poseł do Parlamentu
Europejskiego. Dzień dobry, panie pośle.
Michał Kamiński: Witam państwa bardzo serdecznie.
M.S.: W tej chwili trwa sąd koleżeński, który ma zdecydować, co dalej będzie działo się z Jackiem Kurskim. Został na razie wykluczony ze sztabu wyborczego. Jakie są możliwości?
M.K.: W ogóle Jacek Kurski już od ładnych paru miesięcy żadnej istotnej roli w sztabie PiS nie spełniał, natomiast mnie jest bardzo trudno się wypowiadać przed decyzją sądu o decyzji sądu.
M.S.: Mówi pan, że żadnej istotnej roli nie spełniał. Przecież był odpowiedzialny za strategię telewizyjną.
M.K.: Do końca lipca był za to odpowiedzialny.
M.S.: A potem kto?
M.K.: Potem za tą strategię telewizyjną byłem odpowiedzialny ja, a od strony, że tak powiem, reżyserii spotów robił to pan Jerzy Orłowski, wybitny polski reklamowy reżyser, i to on był autorem w sensie telewizyjnym, a ja w sensie koncepcji politycznej tych spotów, które tak się niektórym podobały, niektórym nie podobały.
M.S.: Panie pośle, to dlaczego w sierpniu i we wrześniu nikt nie odcinał się od Jacka Kurskiego?
M.K.: Proszę pani, (...) Jacek Kurski w sierpniu i we wrześniu nie robił nic, co by powodowało, że trzeba by się było od niego odcinać.
M.S.: Ale mówiono, że był „bullterierem” Lecha Kaczyńskiego i tak naprawdę politycy PiS mówili, że się niejako identyfikują z tym, co mówi Jacek Kurski.
M.K.: Na pewno Jacek Kurski był politykiem bardzo często atakowanym przez ludzi Platformy, często bardzo brutalnie. Ja myślę, że to też może spowodowało jego fatalną w skutkach dla niego samego i nie najlepszą dla nas reakcję w ciągu ostatnich paru dni, ale to nie Jacek Kurski jest kandydatem PiS w wyborach prezydenckich, on nie był nawet liderem listy do Sejmu w swoim okręgu wyborczym. Więc Jacek Kurski jest tematem zastępczym wywołanym przez Platformę, ale tematem, który Platforma wywołując, jednocześnie nie może uniknąć pytania – jak sama Platforma traktuje ludzi, którzy w kampanii wyborczej dopuszczają się chwytów poniżej pasa? Platforma do dziś nie odcięła się i nie przeprosiła za zupełnie skandaliczne działania pani Hanny Gronkiewicz–Waltz, która nie zawahała się w kampanii wykorzystywać ludzi chorych i umierających.
M.S.: Zaraz do tego wrócimy, bo też jest druga strona tej prawdy. Natomiast pana zdaniem co powinien zrobić Jacek Kurski? Pozostać w PiS-ie, czy sąd koleżeński go usunie?
M.K.: Proszę pani, nie jestem doradcą...
M.S.: Jak pan sądzi, pan osobiście, pana zdaniem?
M.K.: Proszę nie zmuszać mnie do wypowiedzi na temat człowieka, który jeszcze formalnie jest moim kolegą partyjnym, bo po prostu nie zmusi mnie pani do tej wypowiedzi. Jacek Kurski na pewno nie powinien zrobić tego, co zrobił. I to mogę powiedzieć i takie jest zdanie wszystkich ludzi PiS-u.
M.S.: Wracając do tego, co pan mówił o Hannie Gronkiewicz–Waltz, to ja zacytuję dyrektora warszawskiego hospicjum, Ryszarda Szaniawskiego, który oświadczył, że to on wywołał sprawę małego finansowania i że to nie był element kampanii wyborczej. I tu przytoczył od razu (żeby już skończyć moją kwestię) liczby, że miasto zmniejszyło sumę pieniędzy na dofinansowanie hospicjum. Według niego budżet miasta na hospicja w 2003 roku wyniósł 630 tysięcy, w 2004 – 580 tysięcy, w 2005 – 434 tysiące.
M.K.: Nie, to są bzdury. Między rokiem 2004 a 2005 finansowanie hospicjów w mieście Warszawie wzrosło. Co więcej, o czym powinien wiedzieć i pan Szaniawski, a zwłaszcza pani Gronkiewicz–Waltz, która aspiruje do ważnych funkcji w państwie, zmieniła się ustawa, która w zupełnie inny sposób określiła zadania samorządów w dziedzinie właśnie hospicjów.
M.S.: Pan Szaniawski wie o tym i mówił, że biorąc pod uwagę zmiany ustawy, przytacza po prostu czyste liczby.
M.K.: Dobrze wiemy, że wykorzystywanie, robienie konferencji prasowej w kampanii podczas kampanii wyborczej, robienie konferencji prasowej atakującej Lecha Kaczyńskiego, bo taka była konferencja prasowa i proszę nie mówić mi, że Hanna Gronkiewicz–Waltz ją zrobiła z porywu serca, bo w to nie uwierzy nikt po prostu, zrobiła to po to, żeby zaszkodzić Lechowi Kaczyńskiemu w wyborach. I zrobiła to cynicznie, stojąc paręnaście metrów od ludzi umierających. Pytanie – co zrobiła Hanna Gronkiewicz–Waltz, jak była prezesem NBP, jak była prezesem EBOR, co zrobiła dla ludzi chorych i potrzebujących?
M.S.: Panie pośle, jeszcze skoro mówimy o tym jednym hospicjum, to to konkretne jedno hospicjum, o którym mówimy, jak jego dyrektor powiedział, otrzymało w tym roku 72 tysiące, podczas gdy w ubiegłych latach rocznie otrzymywało ponad 300 tysięcy złotych.
M.K.: Tak, bo to prawda. Jest faktem, że prezydent Lech Kaczyński zmienił zasady finansowania hospicjów z zasady, która polegała na tym, że różni ludzie sobie „wychadzali” różne kwoty, prezydent Kaczyński wprowadził sprawiedliwą zasadę dofinansowania do jednego łóżka. I rzeczywiście na takiej zasadzie jedni zyskali, ci, którzy wcześniej mieli mniej, inni stracili trochę, ci, którzy wcześniej mieli więcej. Pani doskonale wie, że jest oświadczenie sześciu warszawskich hospicjów, które są oburzone ohydną akcją polityczną pani Hanny Gronkiewicz–Waltz, kompletnie niemoralnym wykorzystywaniem w kampanii ludzi chorych i umierających. I te sześć hospicjów apeluje do pana Tuska i do pani Gronkiewicz–Waltz o to, by ci ludzie przyznali się, że w kampanii wyborczej na ludzkiej krzywdzie, na umieraniu i na chorobie nie wolno zbijać kapitału politycznego.
M.S.: Z kolei inne hospicja uważają, że rzeczywiście otrzymały mniej pieniędzy, więc jak gdyby hospicja się podzieliły, tak można powiedzieć. Panie pośle, ale chciałam się zapytać, dlaczego właśnie kampania musi toczyć się w ten sposób? My na was, a za to wy na nas.
M.K.: Więc ja chcę pani powiedzieć, że kampania nie musi się toczyć w ten sposób. Gdyby Platforma Obywatelska nie chciała jej tak toczyć, to ona by się nie toczyła. Kiedy w PiS-ie zdarzył się przypadek niegodnego zachowania w kampanii wyborczej, w ciągu parunastu godzin osoba za to odpowiedzialna poniosła konsekwencje. A więc PiS, chociaż my ubolewamy i ubolewanie wyraził kilkakrotnie z tego powodu prezydent Lech Kaczyński, że członek, jeszcze członek PiS dopuścił się do nieeleganckiego zagrania, bardzo nieeleganckiego zagrania w czasie kampanii wyborczej, on od razu poniósł konsekwencje. I na tym doskonale widać standardy moralne i polityczne obu partii. W Prawie i Sprawiedliwości ktoś postąpi źle, złamie zasadę, o którą apelował Lech Kaczyński: „Prowadzimy czystą kampanię wyborczą”, Jacek Kurski tę zasadę złamał, poniósł za to konsekwencje. Donald Tusk rano mówi: „Prowadźmy czystą kampanię wyborczą”, a wieczorem z uśmiechem cynicznym na twarzy ogląda Hannę Gronkiewicz–Waltz pod oknami umierających ludzi, która chce tych umierających ludzi wykorzystać przeciw jego rywalowi. To są podwójne standardy moralne.
M.S.: Panie pośle, ale można powiedzieć również tak, że Hanna Gronkiewicz–Waltz walczyła również o godne ostatnie dni tych ludzi, można to tak odwrócić.
M.K.: No nie, proszę pani, nie walczy się w ten sposób, dlatego że pani dobrze wie, bo to zostało udowodniona na papierze w oświadczeniach hospicjów, że warszawskie hospicja są przez Urząd Miasta traktowane teraz lepiej niż były pod rządami Platformy Obywatelskiej, że zmieniła się ustawa, na co Prawo i Sprawiedliwość nie miało żadnego wpływu, Lech Kaczyński tym bardziej. Ja mówię o podwójnych standardach. U nas ktoś zrobił źle, poniósł konsekwencje. W Platformie Donald Tusk rano opowiada, że chce mieć czystą kampanię, a wieczorem z cynicznym uśmiechem patrzy, jak przy oknach umierających ludzi jego partyjna koleżanka wykorzystuje ich do kampanii wyborczej.
M.S.: Panie pośle, proszę powiedzieć w takim razie, jak będzie wyglądał dalszy etap kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego, a przede wszystkim na czyje głosy liczy Lech Kaczyński? Nawet Marek Borowski zadeklarował, że nie będzie głosował na Lecha Kaczyńskiego.
M.K.: Wszystkich ludzi rzetelnych, wszystkich ludzi, którzy chcą Polski, która nie będzie odwrócona plecami do obywateli, wszystkich ludzi, którzy wreszcie chcą prezydenta współpracy. Donald Tusk zapowiada, mówi o tym wyraźnie: „Muszę zostać prezydentem, by powstrzymać Prawo i Sprawiedliwość”. A więc Donald Tusk mówi, że chce być prezydentem walki z partią, która wygrała wybory parlamentarne. Donald Tusk pojechał do Lecha Wałęsy zapewne po to...
M.S.: Zapewne zwrócił pan uwagę, że ja nie zapytałam o Donalda Tuska, tylko o Lecha Kaczyńskiego, a pan mi odpowiada, co będzie robił Donald Tusk.
M.K.: Więc ja dpowiadam, o czym będziemy mówili w kampanii wyborczej. W kampanii wyborczej będziemy mówili o tym, że Lech Kaczyński powinien być prezydentem dlatego, że będzie prezydentem spokoju, nie tak jak zapowiada Donald Tusk, prezydentem wojny z parlamentem. Bo Polacy pamiętają (to była prezydentura Lecha Wałęsy) te nieustanne festiwale odwoływania ministrów, bez przerwy konfliktu między prezydentem a rządem. Polacy czegoś takiego nie chcą i dlatego Lech Kaczyński bardzo wyraźnie deklaruje – będzie prezydentem spokoju i współpracy między rządem a prezydentem, będzie prezydentem współpracy prezydenta i parlamentu, będzie prezydentem łączącym, nie dzielącym. I wreszcie prezydentem, który będzie wyraźnie mówił, że Polska musi być krajem solidarnym. Polska nie może odwracać się plecami od tych, którzy potrzebują pomocy, nie może się odwracać plecami od tych, którym się w życiu nie powiodło. Polska wreszcie nie może zaakceptować – i prezydent Lech Kaczyński powiedział to bardzo wyraźnie – nie może zaakceptować takiej wizji opieki zdrowotnej, w której telefon do pogotowia będzie się wiązał z koniecznością podania numeru konta. Bo nie może być tak, że będą szpitale, w których będą sale dla bogatych z klimatyzacją i sale w korytarzach dla biednych, których nie będzie stać na opłacenie tej opieki zdrowotnej. I my z opieki zdrowotnej... To jest temat, który, że tak powiem, wrzuciła Platforma Obywatelska i my ten temat podejmujemy, bo nie chcemy liberalnego eksperymentu w opiece zdrowotnej.
M.S.: Panie pośle, na czyje głosy liczy pan Lech Kaczyński? Na głosy Marka Borowskiego już nie. A na głos Andrzeja Leppera?
M.K.: Proszę pani, Andrzej Lepper ma jeden głos i Marek Borowski ma jeden głos. Są ich wyborcy i do wyborców Marka Borowskiego, i do wyborców Andrzeja Leppera my z całą pewnością mamy ofertę. Mam nadzieję, dla wyborców Donalda Tuska także. Jest to dobra oferta. My liczymy na głosy ludzi, którzy nie kierują się interesem partyjnym, bo Lech Kaczyński – w przeciwieństwie do Donalda Tuska – nie jest liderem partyjnym, nie jest mężem stanu, a nie zmieniającym ciągle opinie partyjnym strategiem. Będziemy liczyli na głosy każdego, kto chce mieć spokojnego prezydenta, kto chce mieć prezydenta rozwiązywania problemów i wreszcie prezydenta, którego dotychczasowe doświadczenie dowiodło, że może być pracowitą głową państwa.
M.S.: Michał Kamiński, szef strategii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości, poseł do Parlamentu Europejskiego. I cały czas nie ma informacji, jaką decyzję podjął sąd koleżeński PiS w sprawie Jacka Kurskiego. Dziękuję, panie pośle.